Katarzyna Ryrych – „Sprzedawca marzeń” – recenzja i ocena

opublikowano: 2023-08-06 07:22
wolna licencja
poleć artykuł:
Katarzyna Ryrych napisała książkę, która uwodzi właściwie od początku do ostatnich stron. Uwodzi, ale i irytuje, bo wiele tu spraw nieskończonych, niewyjaśnionych, niedopowiedzianych. To oczywiście autorski zabieg, a „Sprzedawca marzeń” jest wciągającą, poetycką opowieścią o dziesięcioletnim chłopcu konfrontującym się z nadchodzącą wojną i przeżywającym pierwsze tygodnie po jej wybuchu.
REKLAMA

Katarzyna Ryrych – „Sprzedawca marzeń” – recenzja i ocena

Katarzyna Ryrych
„Sprzedawca marzeń”
nasza ocena:
8/10
cena:
34,90 zł
Wydawca:
Wydawnictwo Literatura
Liczba stron:
208
Ilustracje:
Robert Konrad
ISBN:
978-83-8208-155-8
EAN:
9788382081558

Historia zaczyna się ponad rok przed wybuchem II wojny światowej. Hitler majaczy gdzieś w tle, a w rozmowach dorosłych słowa „wojna” nie wymawia się jeszcze tak nerwowo. Pierwsza część książki dzieje się w warszawskim Śródmieściu. Rodzina Julka – głównego bohatera – należy do warszawskiej inteligencji, choć chłopiec znajduje przyjemność w zabawach z dziećmi, które nie miały tyle życiowego szczęścia. Autorka świetnie odzwierciedliła zróżnicowanie społeczne przedwojennej ulicy, którego egzemplifikacją jest kamienica, jej mieszkańcy i toczące się tam życie. Lepsze mieszkanie – na piętrze, zajmuje Julek ze swoimi eleganckimi i wykształconymi rodzicami, którzy dbają, by znał angielski i niemiecki, miał dostęp do książek. Na dole mieszka stróż-pijak. Po wypiciu wódki awanturuje się i bije rodzinę. Jego syn to właśnie kolega Julka. Jeszcze bardziej egzotycznym przyjacielem jest żydowski chłopiec w „za dużych portkach”, radzący sobie jak wielu jemu współczesnych bezdomnych sierot: zarabia na chleb nosząc węgiel, ustawia się w kolejce po „trąbizupkę”, przywożoną wozem i finansowaną przez organizację charytatywną. W chłodne dni szuka ciepłego miejsca do przenocowania.

W oczach Julka Aronek to jednak wolny człowiek – nazywa go „królem ulicy, którą znał jak własną kieszeń”. Do tej przedwojennej części historii wprowadzony zostaje Janusz Korczak. Pojawia się w powieści epizodycznie, trochę jak cień swojej postaci. Bez imienia i nazwiska, anonsowany jako „doktor z domu sierot przy Krochmalnej”, „w okularach i z siwą bródką”. Ten, który daje dzieciom podobnym Aronkowi dom, odbierając im tym samym dotychczasową wolność.

Charakterystycznym elementem folkloru tamtego przedwojennego świata – ożywionym przez autorkę na kartach książki – jest cyrk, regularnie odwiedzający Warszawę. Emocje wśród widzów budzi mała małpka z katarynką, bo Pan Turlutu za opłatą wręcza chętnym przepowiednie. To zwierzątko z instrumentem w zaskakujący sposób towarzyszyć będzie chłopcu w dalszych przygodach. A wspomnienie kolorowego, budzącego wesołość cyrku zostanie skontrastowane z tym, co stanie się z nim w pierwszych dniach wojny.

Książka wydaje się pisana z perspektywy dorosłego Julka. Narrator ma czasem wiedzę o przyszłości, którą zdradza czytelnikowi, tworząc dystans wobec opisywanych wydarzeń. Wspominając Aronka odchodzącego na ulicę Krochmalną, Julek zastanawia się, czy był sens w zabraniu mu dotychczasowego życia: „po co? W imię dwóch lat bez troski o pełną miskę i łóżko z prawdziwą pościelą”. Ten dystans oraz treść przepowiedni wyciąganych przez małpkę, wywołują czasem efekt poetyckiego odrealnienia i to niezależnie od tego, że w opowieści pojawiają się naloty, bombardowania, śmierć ludzi i zwierząt.

REKLAMA

Ryrych swego bohatera umieściła w dwóch światach: „Czas nagle podzielił się na dwie części – ten beztroski, sprzed strasznej nocy i ten, który trwał teraz”. Dotychczasowe życie w czasach pokoju przeciwstawione zostało temu, co nadeszło 1 września 1939 roku. Tę nową rzeczywistość i młodego człowieka próbującego się do niej dostosować, autorka przedstawia w oryginalny sposób. Julek czas przed wybuchem wojny spędził w Grójcu, a ostatniego dnia sierpnia wyruszył na samotną wyprawę do domu w Warszawie. Będąc w drodze pozna nowy świat, a doświadczona samotność wyostrzy jego spojrzenie na drugiego człowieka i na przestrzeń wokół siebie. „Teraz sam byłem częścią ciemności” – wspomina po latach swoje przejście przez las. W czasie wędrówki spotka ludzi zmierzających do różnych miejsc. Życie każdego napotkanego człowieka stanie się zagadką. Ryrych umiejętnie podsyca ciekawość czytelnika, wprowadzając postaci z tajemnicą. Kim jest mężczyzna z walizką pełną pieniędzy i mówiący piękną polszczyzną, ale nie potoczną, lecz książkową? W dodatku załatwia sprawy z człowiekiem w niemieckim mundurze, który także mówi po polsku. A Smutny Klaun, przez dłuższy czas towarzyszący Julkowi w wędrówce? Mężczyźni w kryjówce, mieszkańcy mijanych wiosek, dziewczyna ze złotym kolczykiem? Takich spotkań zasygnalizowanych i niezakończonych jest tu wiele, co narrator na poły ironicznie komentuje: „Zupełnie jakby ktoś, pisząc książkę, rozpoczął kilka historii i ich nie zakończył”.

Autorka tworzy literackie ruchome obrazy, które poruszają i zostają w pamięci. Takim jest ten z niemym tłumem ludzi na drogach między Grójcem a Warszawą: monotonny pochód ludzi – jednych z pierwszych ofiar zaczynającej się wojny. Przemieszczają się pozbawieni domów, idą w różnych kierunkach, porzucając zbędne tobołki przy drogach. Uciekają w pole, gdy zbliżają się niebezpieczne dźwięki niemieckich bombowców, czasem z tego pola już nie wracają. Wojna pokazana jest tu z perspektywy drogi i ludzi nią podążających, ale także z perspektywy lasu, cichego i pełnego dzikich zwierząt (także egzotycznych, sic!). Również tu dzieje się wielka historia w swej namacalnej postaci. Ryrych stopniuje wiedzę dziecka na temat wojny. Na początku „Hitler” to tylko niewiele znaczące hasło, latem 1939 roku chłopiec odczuwa już większe napięcie, choć dorośli chcą go przed tym chronić. Wie, że czeka się na coś złego, co ma nadejść. Widzi przemarsz wojsk, wśród których idzie jego wujek w mundurze. Jeszcze chce się czuć pewność, że polskie wojsko da radę.

Pewien dyskomfort pojawia się, gdy patrzymy na okładkę. Przedstawia głównego bohatera na tle ruin miasta. Wiemy, że wędrował do Warszawy we wrześniu 1939 roku, a przedstawione na okładce spalone kamienice i ich kikuty to miasto ruin, kojarzące się raczej z Warszawą z 1944 roku.

Sprzedawca marzeń mówi o zadziwieniu światem nawet w okolicznościach tak strasznych jak wojna i śmierć doświadczana każdego dnia. To opowieść o potrzebie istnienia drugiego człowieka i o tym, że spotkany na ulicy nieznajomy może pomóc, ale i zabić. Książka należy do literatury drogi, w której dojrzewanie to zyskiwanie świadomości, że życie pisze czasem zaskakujące scenariusze. Wędrówka nie odbywa się do starego świata, ponieważ ten przestał istnieć, a reguły nim rządzące diametralnie się zmieniły.

Zainteresowała Cię nasza recenzja? Zamów książkę Katarzyny Ryrych „Sprzedawca marzeń” bezpośrednio pod tym linkiem, dzięki czemu w największym stopniu wesprzesz działalność wydawcy lub w wybranych księgarniach internetowych:

REKLAMA
Komentarze

O autorze
Justyna Kozłowska
Historyk teatru, varsavianistka, doktor nauk humanistycznych, wykładowca akademicki. Współpracuje z portalem teatrologia.info. Autorka książki T. S. Eliot w polskiej kulturze teatralnej (Warszawa 2014).

Wszystkie teksty autora

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści. Za darmo.
Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2023 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone